środa, 15 października 2008

hewen, ajm in hewen

katar - obecny!
kaszel – w delikatnym odwrocie!
wibromycyna chyba działa. albo to działa tapczan. albo zespół wespół. a propo.
zdarza wam się nieraz, że się wam krzywa wszechświata styknie z waszą osobista krzywą? mnie tak się dziś zdarzyło. obudzona o 6:37 – no przecież mam wolne, pchnięta jakimś niewytłumaczalnym dźgnięciem losu wydobyłam z półki książkę. zupełnie inną od wszystkich*. i się w niej zapadłam. potem się rozczuliłam, zachichotałam i znowu, setny chyba raz, zakochałam. a potem zrobiłam w zakochaniu maleńką przerwę na uwarzenie bigosu, o słyszycie? perkoce sobie powoluśku a perkocąc snuje mi po kątach wszelkich swą cudowną woń i rozsiadł się całym swym jestestwem na mojej kanapie. bigos lepiej się warzy, gdy mu plumka jakaś ładna muzyczka. no to ciach, przekręcam wirtualnie gałkę radyjka (komu na dionizosa przeszkadzały gałki w radiach, pilot jest zdecydowanie mniej romantyczny, no chyba że to pilot jest hiszpańskich linii lotniczych z różą w zębach) a tam :


PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE KABARETU STARSZYCH PANÓW !!!

Piosenki, kuplety teksty kabaretowe, o choćby takie jak ten:
Pan A Jerzy Wasowski
Pan B Jeremi Przybora
Krewny – choleryk

Krewny-choleryk:
Wprawdzie jestem dalekim krewnym doroty, ale muszę to określić jako skończone łajdactwo!
Pan A:
Co skończone?
Pan B:
Nic jeszcze nie skończone... ten pan zaczyna dopiero
Pan A:
Ale powiedział „skończone” – co?
Pan B:
Łajdactwo
Pan A:
Jak?
Pan B głośniej:
Łajdactwo
Krewny-choleryk:
Jesteście cynicy, wiolatorzy i zgnilce moralne!
Pan A:
Co ja jestem moralny?
Pan B:
Ty jesteś zdaniem tego pana niemoralny
Pan A:
Jak to, przecież słyszałem wyraźnie, że moralny jestem, tylko – co?
Pan B do krewnego choleryka:
Moralny –co?
Krewny choleryk:
Zgnilec
Pan B:
Zgnilec
Pan A:
A ... zgnilec. Zgnilec???!!!


nie omieszkajcie i Wy również przekręcić dziś gałki radia (program trzeci, audycje wieczorne), dajcie się ponownie wzruszyć, zabawić , rozpieścić i zachwycić kunsztem Starszych Panów .
wierzę, że tam na nieboskłonie cieszą nadal swoją elegancją i brylantowym humorem i wciąż od nowa brylują wraz ze swoimi bohaterami: ślusarzem, hrabiną Tyłbaczewską, premierem, trucicielem powiatowym, sierotką do sprzątania, ciepłą wdówką, jesienną dziewczyną, babką gołoledź , odrażającym drabem i wieloma, wieloma innymi.

no to jeszcze kawałeczek:


Gosposia:
Jeżeli Panowie trunkowi, to ja dla trunkowych mam zrozumienie, ale żeby w domu, a nie po knajpach. Jak służyłam u jednego inżynierostwa, to inżyniera inżynierowej zawsze w niedzielę na ranem szwagier przynosił. Ale nie każdy ma dobrego szwagra, więc jak idę, a po drodze widzę, że trunkowy leży, to zabieram do kuferka i podwożę (otwiera kuferek i pokazuje)
Pan B
Nie duszno mu tam w tym kuferku?
Gosposia
Teraz to nie (zatrzaskuje, siada na wieku). Teraz to mu duszno


b.

* „Leksykon Ostatni Naiwni Kabaretu Starszych Panów”
Roman Dziewoński

Monika i Grzegorz Wasowscy

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie ma sprawiedliwości, nie ma...
Ja też jestem chora, ale perspektywa chorowania w moim domu zupełnie nie odpowiada Beniowemu "hewen, ajm in hewen", dlatego dogorywam w robocie...Zazdrość mnie zżera i nie będę więcej tu zaglądać!
I nie wiem, czy życzyć Ci zdrowia, skoro jest tak fajnie?
Ju

benia pisze...

też mam ten dylemat ;) A Ty kochana pod koc, pod koc, u mnie na kanpaie jest jeszcze jedna miejscówka ;)

Anonimowy pisze...

Myślisz, że mogę zabrać ze sobą troszkę więcej rzeczy??? Że na dłużej???

benia pisze...

no powiedzmy do czasu, gdy zechce ze mną zamieszkać ten hiszpański pilot;)

BratZacieszyciela pisze...

love Starsi Pany!