środa, 29 października 2008

w poszukiwaniu aurea mediocritas

o matko ależem się dziś w fabryce urobiła. aż mi para szła uszami. klik-klik-cyk-cyk-drukareczka siup-obrót- podskok-cel-pal. ojciec dyrektor wpadł na sześć i pół minuty, przedstawił nam nowego i wyparował. nowy fizjognomią przypomina misia i będzie nam ogarniał administracyjno-księgowe sterty. trafił tu w poszukiwaniu nowych wyzwań zawodowych. do papiórokracji? yyy wyzwań ? menszczyzna yyy? lekko nie kumam ale co mi tam. nie moja broszka z tombaku . o 12:00 miś wyszedł na lancz. NA LANCZ!!! u nas się nie wychodzi na lancz, halo! wrócił po godzinie zachwycony gastronomiczną ofertą francuskiej – tu chińczyk, tam turek, tu randez-wus , ówdzie francuskie kiszi. ja w tym czasie pokroiłam pach pach pach cebulke, zmięszałam z kukurydzą i tuńczykiem i skonsumowałam lewą ręką, prawą produkując biurokrację dla misia i sprytnie upychając tuńczyka w prawym policzku gdy lewy odpowiadał na telefon. jestli to azaliż pracoholizm już czy tylko bezmyślnie przysposobiona nadaktywność? im intensywniej wymiatam z biurka tym intensywniej spływają jakieś nowe tematy. pod stertę papierów kitram newralgiczną, niecierpiącą zwłoki, sprawę z marca a.d. 2008 co mi doraźnie podbudowuje poczucie asertywności. wychodzę z biura o 16:15 a tam NOC! aaaa. ja nie kcę. na sromotnika mi w zamian świetlisty poranek? marna to, choć stabilna pociecha, że na nowy rok przybywa dnia na barani skok. wcale nie jestem jednak pewna, czy przyrost dnia rekompensuje mi wystarczająco przyrost w metryce. z wiekiem, to raczej skórka za wyprawkę. idę upichcić potrawkę. kalafior-paluszki krabowe- cebula-jajo. odkąd wiem, że kuba hoduje kraba i się z nim przyjaźni krab mi lekko w gardle staje okoniem . czy ktoś z was hoduje krewetki?
b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję że powstrzymasz swe kulinarne zapędy sporządzając chińszczyznę i jednak ograniczysz działalność do warzyw (ewentualnie z drobiem) nie próbując zgłębić walorów smakowych dań z Canis lupus.
Alaska - SZCZĘŚLIWA POSIADACZKA PSIACZKA.

benia pisze...

taaa. taką kurą to każdy sobie twarz wyciera. a nie pomyslałaś jak się poczuje czytając twój wpis Pan Józek - znany hodowca drobiu?!


(o! mam hasło do weryfikacji benitin:)