środa, 12 listopada 2008

czarcia zapadka

nie mam siły do swojego banku. pcham w niego cały swój majątek a on i tak rozdziawia pysk i woła : to mało, to mało ! pizgnę go kiedyś na odlew mokrą ścierą. wtóruje mu dzielnie moja wspólnota mieszkaniowa. przysyła mi takie matriksowe tabelki, z których po wielogodzinnej analizie wychodzi mi jakaś niewyobrażalna nadwyżka a ona na końcu sadzi sentencję : ZADŁUŻENIE. też się doczeka ściery. pozatym na ścierę dzielnie pracuje ojciec-dyrektor całokształtem. w biurze mam non-stop ho chi minh, dawniej sajgon i czuję się jak wieloręka żona boga siwy. logiczna koordynacja poszczególnych działań powoduje czasami mikroeksplozje neuronów. lub zamiennie stupor. oddycham głęboko w szufladę, w której chowam jeszcze ciepłą bombę węglowodanową z nadzieniem wiśniowym. jak tylko otworzę oczy bladym (a, ha ha) świtem, jedyne nad czym skupiam się bardzo konsekwentnie to jak najszybszy powrót do tapczanu. bodźce motywacyjne zduszam w zarodku lub leniwie przeganiam mokrą ścierą. łagodnie przechodzę w stan minorowej hibernacji listopadowej.
i tego niezbywalnego prawa do jesiennej deprechy będę bronić machając mokrą ścierą!

b

ps.
pani księgowa mi dziś dzwoni i w te słowa rzecze
- pani beniu droga, niech sie pani tylko nie denerwuje, niech się pani przypnie pasami do fotela, weźmie realnium, wypije meliskę a ja pani coś opowiem.
- wal smiało kobieto, rzekłam, jestem w zaawanswanej depresji jesiennej, nic mnie bardziej nie może sponiewierać
- otóż pani beniu, z powodu nadmiernego zakrzywienia w tym miesiącu orbit saturna musimy pani obciąć gażę o pińć stów circaokoło.


- na moje pytanie czy nie mogło by być na odwrót: bank mi obcina ratę a księgowa mi o te pińć stów podwyższa gażę – ino zadudniło szyderczo w głuchym , ciemnym, wilgotnym lochu do którego spadłam z fotela po telefonie od księgowej ocierając siwe skronie mokrą ścierą. depresja podskakuje z zachwytu i nadziei na cd. pokrewnych bodźców.
ho chi minh
b.

ps2

nieodwołalnie zarządzony wyjazd z ho chi minh, kierunek tar cho min’h.
tak pieknej proporcji: cztery dni wolnego trzy dni pracy dwa dni wolnego niestety grozi ostateczna dekapitacja. ach jakaż szkoda, że to se nevrati.
b.

Brak komentarzy: