środa, 19 listopada 2008

koneser teatralny

poobcowałam sobie wieczorem z kulturą. było to obcowanie wielowymiarowe wielce. i niezwykle skontrastowane. teatr nowy w wytwórni wódek koneser przypomina jakiś zrujnowany magazyn chybcikiem opróżniony z palet pełnych wódki. pojęcie sceny jest tu bardzo umowne i można ją łatwo pomylić z widownią. ale ma to swój klimacik. zwłaszcza zdaje się być to idealna przestrzeń na spektakl zbudowany na tekstach blogów. treść i forma „jednoaktówek” , tych swoistych „minidramatów” doskonale pasują do takiego dziwnego anturażu (ąturażu?)teatru para’offowego. przeniesione na scenę teksty znałam już z moich wcześniejszych wojaży po blogach, a to , że je znałam regularnie podczytując, nadało temu spektaklowi szczególny smaczek. i och ach jaka jestem dumna, że je kiedyś odkryłam. z przeniesieniem tekstów na scenę państwo rezysezy i aktorzy poradzili sobie całkiem fajnie, a już Adam Nawojczyk szarżujący rolę Doroty Masłowskiej był kongenialny. ciekawa jestem ,czy dla kogoś kto tych blogów nie zna , klucz do odczytania autora/sztuki jest taki sam jak mój klucz . trudna sprawa. ale pozatym drodzy państwo poobcowałam sobie ze sztuką, a właściwie ze Sztukami także na widowni. oto bowiem chuchałam w szyję przepięknej Magdalenie Cieleckiej, podziwiałam młodzieńczą , otoczoną wianuszkiem studentów Maję Komorowską, zachwycałam się śliczną Danutą Stenką i zwiewną Mają Ostaszewska, z ukosa śledziłam profil Jacka Poniedziałka i deptałam po parasolce Ewie Dałkowskiej. doprawdy, mnie maluczkiej i płytkiej jak spodeczek, trudno było wybrać, śledzić scenę, czy widownię. i to był niewymownie atrakcyjny walor tego wieczora. no i kochani - czytajcie blogi! można trafić na nieprzeciętne perełki, tak jak ja kiedyś trafiłam na blog pana szpicera, którego autorem, jak się później okazało, był mój ulubiony Piotr Kofta (w mojej biblioteczce na poczytnym miejscu stoją jego cudowne „piekne wieczory” .
tymczasem dobranoc się Państwu
b.

Brak komentarzy: